Chcesz wykorzystać wyniki badań naukowych, aby potwierdzić zalety swojego produktu lub projektu?
Każdy przedsiębiorca doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że stworzenie dobrego produktu to dopiero połowa sukcesu, ponieważ równie ważna jest właściwa reklama i odpowiednie „sprzedanie” produktu na rynku. Z kolei dla potencjalnego odbiorcy reklamy, który w dzisiejszych czasach ma styczność z dziesiątkami podobnych produktów, szczególnie cenne są różnego rodzaju autorytety. Autorytetem dla potencjalnego odbiorcy może być na przykład znana osoba reklamująca towar lub usługę, ale może być nim też autorytet naukowy. Z autorytetem naukowym mamy do czynienia w przypadku, gdy producent powołuje się w materiałach promocyjnych na badania naukowe, w celu potwierdzenia walorów oraz przydatności produktu lub usługi.
W dobie Internetu, przepływ informacji przebiega w zawrotnym tempie, a znaczna część badań naukowych jest publikowana w sieci i dostępna dla każdego. W związku z tym, znalezienie pożądanych materiałów w dzisiejszych czasach stanowi często kwestię paru kliknięć. Pojawia się zatem pytanie, czy przedsiębiorca, który dysponuje produktem lub usługą, których zalety potwierdzają opublikowane w Internecie badania, może z nich skorzystać, a jeżeli tak, to w jaki sposób? Niezależnie bowiem, czy mamy do czynienia z reklamą gotowego już produktu, czy może ze zbiórką funduszy w celu dofinansowania obiecującego projektu, ostatecznie zawsze będzie przyświecać temu jeden cel – osiągnięcie sukcesu komercyjnego, a to powinno zawsze wzbudzać naszą czujność w kontekście możliwego wystąpienia naruszeń praw autorskich do wykorzystanych materiałów. W momencie, kiedy wyniki badań naukowych zostały utrwalone w Internecie, można mówić o ich ustaleniu w rozumieniu przepisów prawa autorskiego, zatem z reguły zawsze będą stanowić one utwór, podlegający ochronie prawnoautorskiej.
Czy wykorzystanie wyników badań naukowych bez zgody zawsze stanowić będzie naruszenie przepisów prawa autorskiego?
W pierwszej kolejności warto wyjaśnić, że w wyniku bezpośredniego wykorzystania fragmentów utworów w ramach innego dzieła (np. właśnie reklamy), choćby nie stanowiło ono w ogóle utworu w rozumieniu przepisów prawa autorskiego, co do zasady zawsze dochodzi do naruszenia majątkowych praw autorskich uprawnionego. Jednocześnie należy dodać, że nie każda ingerencja w monopol prawnoautorski bez uzyskiwania uprzedniej zgody dysponenta tych praw, jest z miejsca bezprawna, w szczególności jeżeli mieści się ona w zakresie dozwolonego użytku wyznaczonego przez przepisy art. 23 – 35 pr. aut.
Należy jednak w tym miejscu odróżnić dwie sytuacje, które z perspektywy przepisów prawa autorskiego są diametralnie różne i podlegać będą odmiennej ocenie. W praktyce, materiały znalezione w Internecie można bowiem wykorzystać na wiele różnych sposobów, ale w niniejszym artykule zostaną omówione jedynie niektóre z nich, odnoszące się do promocji produktu w Internecie. Po pierwsze, można je bezpośrednio zacytować w materiałach promocyjnych, a jeżeli produkt lub usługa jest dopiero tworzona i przedsiębiorca jest w trakcie pozyskiwania środków finansowych – powołać się na nie np. na profilu fundraisingowym projektu. Przedmiotowe działanie należało będzie oceniać w kontekście cytowania, o którym mowa w art. 29 pr. aut. Inną możliwością wykorzystania materiałów będzie zamieszczenie hiperłącza, tzw. linka, odsyłającego Internautę do strony, gdzie zostały opublikowane wyniki badań.
Cytowanie wyników badań
Ustawodawca w pewnych przypadkach zezwolił na cytowanie cudzych utworów. Licencja ustawowa określona w art. 29 pr. aut., zwana niekiedy „prawem do cytatu”, umożliwia bowiem inkorporowanie urywków utworów lub całości drobnych utworów do własnych tekstów lub innych rodzajów dzieł. Przy cytowaniu należy również bezwzględnie pamiętać o konieczności wymienienia danych osobowych twórcy oraz źródła, z którego pochodzi zacytowany fragment, zgodnie z art. 34 pr. aut.
Chociaż art. 23 pr. aut. odnosi się w zasadzie wyłącznie do dozwolonego użytku prywatnego, to wyznacza on pewne ogólne zasady, dotyczące wszystkich rodzajów „licencji ustawowych”, jak przyjęto określać inaczej dozwolony użytek utworu. Warto zatem zaznaczyć, że bez zezwolenia twórcy można z utworu korzystać nieodpłatne (art. 23 ust. 1 pr. aut.), co należy rozumieć nie tylko jako możliwość korzystania z utworu bez konieczności uiszczania wynagrodzenia na rzecz podmiotu praw autorskich, ale również bezwzględny zakaz eksploatacji utworu w celach komercyjnych. Powyższe wnioski co do zakazu wykorzystywania utworów do celów komercyjnych w odniesieniu do wszystkich licencji ustawowych niektórzy wywodzą także z art. 35 pr. aut., który zakazuje dozwolonego użytku godzącego w „słuszne interesy twórcy”. Należy jednak ponownie podkreślić, że niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z reklamą produktu lub usługi już wprowadzonej do obrotu, czy kampanią crowdfundingową na stronie Kickstarter, takie przedsięwzięcia zawsze będą miały charakter komercyjny, ponieważ w ostatecznym rozrachunku celem przedsiębiorcy zawsze będzie osiągnięcie zysku.
Powyżej zaprezentowana wykładnia art. 23 i art. 35 pr. aut., wedle której działanie w celach komercyjnych wyklucza możliwość korzystania z licencji ustawowych, nie jest jednak w pełni przekonywująca i słusznie znajduje także swoich przeciwników. Wskazuje się bowiem, że dyspozycja z art. 23 pr. aut. znajduje zastosowanie wyłącznie do dozwolonego użytku prywatnego, natomiast omawiana interpretacja art. 35 pr. aut. wyłączałaby możliwość cytowania we wszelkich trafiających do obrotu utworach, takich jak np. książki, co stanowi konkluzję niewątpliwie absurdalną i niemożliwą do zaakceptowania. Cytowanie stosowane jest również powszechnie w utworach o zdecydowanie komercyjnym charakterze, jak chociażby opinie prawne oraz inne ekspertyzy. Z powyższych względów, należałoby odrzucić tezę o wyłącznie niekomercyjnym charakterze wszystkich rodzajów dozwolonego użytku, a szczególności prawa do cytowania. Cytowanie spełnia w przestrzeni publicznej szczególnie ważną rolę, pozwala bowiem na korzystanie z dotychczasowego dorobku kulturalnego i naukowego.
Niezależnie od wyżej powołanych okoliczności, spornych w literaturze oraz orzecznictwie prawa autorskiego, istnieją jeszcze inne przesłanki dopuszczalności cytatu, które prowadzą do wniosku, że bezpośrednie zamieszczenie fragmentów wyników badań przez przedsiębiorcę nie mieściłoby się w zakresie tej licencji ustawowej.
Zgodnie z art. 29 ust. 1 pr. aut., przesłanką dopuszczalności cytowania jest też korzystanie z fragmentów cudzych utworów wyłącznie, jeżeli korzystanie to następuje w utworze. Innymi słowy, tekst, w którym zostałyby umieszczone wyniki badań, sam w sobie musiałby być twórczy i stanowić utwór w rozumieniu art. 1 ust. 1 pr. aut. Wiąże się to z koniecznością sprostania m.in. kryteriom oryginalności oraz indywidualności, rozumianej jako odciśnięcie piętna twórcy w jego dziele. O ile, w przypadku niektórych reklam można wyobrazić sobie jeszcze przykłady, które wypełniają wyznaczone przepisami prawa autorskiego przesłanki, tak w przypadku stron fundraisingowych i crowdfundingowych takich jak Kickstarter użytkownik jest związany szatą graficzną, interfejsem oraz regulaminem strony. Podobnie sama istota tekstu, czyli zwięzły opis, czego ma dotyczyć projekt budzi uzasadnione wątpliwości w kontekście spełnienia przesłanki twórczego charakteru dzieła.
Szczególną uwagę należy zwrócić na kolejną przesłankę dopuszczalności cytowania, zgodnie z którą cytat musi być uzasadniony „wyjaśnianiem, polemiką, analizą krytyczną lub naukową, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości”. Należy bowiem podkreślić, że wykorzystanie wyników badań w reklamie nie stanowi w gruncie rzeczy „wyjaśniania” w rozumieniu art. 29 pr. aut., bowiem zamieszczenie tych materiałów w opisie kampanii służyłoby w rzeczywistości jedynie potwierdzeniu przydatności produktu lub usługi oraz poparciu jej autorytetem naukowym, a nie wyjaśnieniu niejasnych dla czytelnika zjawisk. Z kolei „analiza naukowa”, o której mowa w powołanym przepisie, odnosi się do takich utworów, które podobnie jak cytowane utwory mają na celu dokonanie analizy naukowej, a temu nie służy z pewnością żadna reklama.
Reasumując, należy uznać, że w świetle obecnie obowiązujących przepisów prawa autorskiego, przedsiębiorca nie może posłużyć się, bez uprzedniej zgody uprawnionego z tytułu praw autorskich, fragmentami wyników badań, opublikowanych uprzednio w Internecie, przytaczając je bezpośrednio w treści reklamy. Powyższa konkluzja wynika nie tylko z komercyjnego charakteru działalności przedsiębiorcy, bowiem ta przesłanka dopuszczalności cytowania jest słusznie kwestionowana przez część doktryny prawa autorskiego, ale związana jest także z uzasadnionymi wątpliwościami co do zgodności takich działań z pozostałymi przesłankami wyznaczonymi przez treść art. 29 pr. aut.
Jednocześnie, warto zaznaczyć, że zgodnie z art. 1 ust. 21 pr. aut. ochroną przepisów prawa autorskiego nie są objęte same odkrycia, idee oraz pomysły, a podlega tej ochronie jedynie sam utwór stanowiący twórcze utrwalenie pewnych koncepcji. Należy uznać takie rozwiązanie za trafne i w pełni uzasadnione, bowiem żaden twórca nie tworzy przecież w całkowitej pustce, tylko nawiązuje do zastanego dorobku nauki oraz sztuki. Dlatego też, chociaż wykluczone będzie bezpośrednie cytowanie wyników badań, jednocześnie brak jest przeciwwskazań, aby przedsiębiorca, reklamując swój produkt, własnymi słowami powołał niektóre wnioski wynikające z opublikowanych badań naukowych i potwierdzające walory jego produktu lub usługi.
Zamieszczenie linków odsyłających do strony internetowej, na której zostały zamieszczone wyniki badań naukowych.
Podkreślić należy, że utworzenie hiperłączy, tzw. linków, odsyłających do innej strony internetowej zawierających utwory chronione prawem autorskim, jest czynnością diametralnie różną od zwykłego udostępnienia takich utworów w Internecie, polegającego na bezpośrednim zamieszczeniu ich na stronie internetowej. Szczególnie istotną kwestią do wyjaśnienia jest zatem to, czy zamieszczenie linku do strony internetowej zawierającej utwory w rozumieniu przepisów pr. aut. jest równoznaczne z ich publicznym udostępnieniem, a względnie, czy stanowi jakąkolwiek formę korzystania z utworu. Odpowiedź twierdząca na powyższe wątpliwości oznaczałaby, iż już samo umieszczenie linka może stanowić naruszenie monopolu prawnoautorskiego w świetle brzmienia art. 17 pr. aut.
Ze względu na brak przepisów prawa krajowego oraz unijnego regulujących wprost powyższą kwestię, decydujące znaczenie w tym zakresie ma orzecznictwo sądów polskich, ale przede wszystkim Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W ostatnich latach wydano wiele orzeczeń odnoszących się do zjawiska linkowania, zarówno przypadków, gdy linki prowadzą do stron zawierających legalne treści, jak i tych odsyłających do bezprawnie opublikowanych utworów. Prawdopodobnie najistotniejsze wnioski zostały zawarte wyroku TSUE z dnia 13 lutego 2014 roku w sprawie Svensson i in. (C-466/12)
W powyższej sprawie, Trybunał stanął na stanowisku, iż co do zasady nie stanowi czynności publicznego udostępnienia zamieszczenie na stronie internetowej linków odsyłających do strony, na której znajdują się utwory chronione prawem autorskim, jeżeli tylko dostępne były dla ogółu użytkowników Internetu i zarazem nie doszło do obejścia ustanowionych zabezpieczeń, np. w przypadku, gdyby materiały były chronione hasłem, a link umożliwiał dostęp do utworu bez konieczności jego wprowadzenia. Trybunał swoje rozstrzygnięcie oparł na rozumowaniu, wedle którego w wyniku skorzystania z linku przez Internautę, w istocie nie dochodzi do udostępnienia utworu żadnej „nowej publiczności” w stosunku do pierwotnego udostępnienia. Powołane stanowisko Trybunału, wedle którego zamieszczenie linka nie stanowi publicznego udostępnienia utworu, jeżeli nie doszło do udostępnienia nowej, pierwotnie nieprzewidzianej publiczności, zostało potwierdzone w szeregu orzeczeń polskich sądów (por. m.in. wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z dnia 11 kwietnia 2014 roku w sprawie o sygn. akt I ACa 7/14, postanowienie Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 21 czerwca 2016 roku, w sprawie o sygn. akt I ACz 723/16).
Należy bowiem zauważyć, że już w momencie publikacji utworu w Internecie, zostaje on publicznie udostępniony w rozumieniu art. 50 pkt 3 pr. aut., tj. w taki sposób, aby każdy mógł mieć do niego dostęp w miejscu i w czasie przez siebie wybranym. Innymi słowy, oznacza to, iż możliwością uzyskania do niego dostępu dysponuje już wówczas każda osoba korzystająca z Internetu. Powyższa konkluzja, chociaż dosyć oczywista, jest niezwykle istotna w odniesieniu do omawianego zagadnienia. Pozwala wyjaśnić, że umieszczenie przez przedsiębiorcę linka odsyłającego do strony internetowej, na której zostały zamieszczone wyniki badań, w gruncie rzeczy nie jest sprzeczna z wolą dysponenta autorskich praw majątkowych, który udostępnił już wcześniej materiały dla nieograniczonej publiczności. Nie można zatem mówić wtedy o ich publicznym udostępnianiu, ponieważ brak jest wówczas nowej publiczności. Uprawniony z tytułu majątkowych praw autorskich do przedmiotowych materiałów, powinien mieć bowiem świadomość, że każdy internauta może uzyskać dostęp do jego strony internetowej już od momentu pierwszej publikacji poszczególnych treści, niezależnie od tego, czy uzyskuje ten dostęp bezpośrednio czy też pośrednio, w formie linka. Warto także zaznaczyć, że to dopiero Internauci używający linka, a nie bezpośrednio sam przedsiębiorca, korzysta ze strony internetowej z wynikami badań naukowych, stanowiących utwór podlegający ochronie prawa autorskiego. Wyłącznie oni korzystają zatem z utworu w rozumieniu przepisów prawa autorskiego.
W wyroku z dnia 8 września 2016 roku, w sprawie GS Media BV (C-160/15), Trybunał rozwinął stanowisko wyrażone w sprawie Svensson i in., odnosząc się również do zjawiska linkowania w przypadku, gdy link przekierowywuje użytkowników do strony zawierającej utwory udostępnione bez zgody uprawnionego. W powyższym orzeczeniu, TSUE stwierdził, iż jeżeli link jest stosowany w związku z celami zarobkowymi, to podmiot stosujący hiperłącza powinien zweryfikować, czy dany utwór, do którego zamierza skierować link, został udostępniony w sieci za zgodą uprawnionego, bowiem jeżeli okaże się, ze utwór został bezprawnie udostępniony w Internecie, podmiot, który zamieścił link może ponosić odpowiedzialność z tytułu naruszenia praw autorskich.
W świetle powyższych uwag oraz ugruntowanego orzecznictwa TSUE z ostatnich lat, należy stwierdzić, iż przedsiębiorca ma prawo zamieścić w reklamie bądź innych treściach promujących swój produkt lub usługę, linki odsyłające użytkowników do strony internetowej, zawierającej pożądane materiały. Takie działania nie stanowią bowiem korzystania z utworu w rozumieniu przepisów prawa autorskiego, w szczególności jego publicznego udostępnienia, bowiem materiały zostały już wcześniej udostępnione publicznie nieograniczonej publiczności i może korzystać z nich każdy Internauta, bez konieczności spełnienia jakichkolwiek wymagań.
Piotr Proniewski, adwokat Kraków, kwiecień 2018 roku
Dodaj komentarz